..:: *** ::...

Budzik, co nie dzwoni o świcie. Ranek bez pośpiechu. Śniadanie w łóżku. Pół dnia spędzonych w objęciach kołdry i poduszki., drugie pół przechodzone w piżamie w papciach - po domowemu. Bez stresu, bez biegu...
Wieczorny wypad w "święte miejsce. Chwila ciszy, zadumy. Pierwsza i ostatnia wolna niedziele w miesiącu.



Cisza, spokój i nieodparta pokusa pracy.
Trudno było się zatrzymać. Trudno było przeżyć ten dzień, tak jak powinno się przeżyć niedzielę. Dzień, który podkreśla potrzebę odpoczynku. Spędzenia tego czasu z rodziną, z przyjaciółmi, po Bożemu. Trudno jednak po tygodniu zagonienia, w trybie pracy gdzie w każdą niemalże niedzielę się pracuje, przeżyć ją owocnie. Z czasem człowiek działa mechanicznie, z przyzwyczajenia... Dopada pokusa, aby iść zająć się tym, co robi się codziennie. Czasem nawet trudno się odnaleźć, w tym innym rytmie dnia. Dziś się udało!

Miło czasem  połazić w piżamie i "pognić"  w wyrze...
"Błogosławiona, święta" cisza -
Tego było mi potrzeba

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz