Słońce z księżycem zamieniło się na straży.
Milknie wszystko wkoło. Do poduszki zmęczona tuli się głowa.
Swój koncert rozpoczyna cisza
To w poduszce dobiega końca srebrzystych łez droga
To w niej skrywają się wilgotne oczy…
Serce zaś ku górze się wznosi, ku niebu resztkami sił spogląda..
Śni i marzy o chwili wytchnienia.Nie płacz, przecież wiesz, że tak trzeba...
Nie płacz, przecież wiesz, że tak trzeba...
Rozpacz, pustkę, gniew i żal przeżyć.Przecież wiesz...
wszystko co się rodzi, umrzeć musi
Na każdego przyjdzie czas, aby z kostuchą odejść w dal.Wiarą żyj w świętej ciszy się skryj.
Nadziei z pocieszeniem szukaj w niej.
Uwierz, że śmierć to nie życia kres.