"Sieroctwo mam w genach"

Dzień jak co dzień. Poranek nie zapowiadał się wyjątkowo. Standardowa rutyna. Dźwięk budzika, szybka kąpiel, śniadanie, rzut oka na skrzynki e-mailowe i kierunek przystanek. Wszystko przyszykowane. Spakowana torba do pracy, ubrane buty płaszcz, 15 minut do autobus i............... Szok! O nie!!!

Akcja pt" gdzie są moje klucze!!!" Hmm może plecaku - tam ich nie było. Szuflada, szafka.. Może przy akwarium.. Rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania. Mam! Kieszeń w płaszczu. Niestety tam ich również nie było! Aaaa nie zdążę do pracy! No gdzie jesteście ?! Help! Zrobiło mi się gorąco. Drzwi zamknięte, rodzice w pracy, kluczy jak nie było, tak nie było.

Ułamki sekund i jasne stało się, że dziś mnie w pracy nie będzie. Głupia i zarazem komiczna sytuacja. Przepraszam, nie będzie mnie dziś w pracy bo..? tylko pani się ze mnie nie śmieje.... Bo nie mogę wyjść z domu... Nie było nikogo, kogo można by wysłać do rodziców po klucze, z drugiego pietra wyłazić przez okno nie uśmiecha się... więc przymusowy areszt domowy do czasu powrotu pozostałych domowników.

Dom został przetrząśnięty niemalże w 100% Każda szafka, półka, każdy zakamarek. Nad szafką, pod szafką nawet łazienka. Poszukiwania zakroje na wielką skalę. Nagle olśnienie. Eureka!! Wiem gdzie są klucze!
Otóż zostały zamknięte dzień wcześniej w pracowniczej szafce.

Sieroctwo mam normalnie w genach.. Czasem zwariowane to moje życie jest, z różnymi "dziwnymi" historiami Przez najbliższy tydzień, będzie w pracy wesoło
Chyba serio muszę odpocząć...



3 komentarze:

  1. ja mam podobne akcje często ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ufff nie jestem sama :) hm no w końcu siostra z dawnych lat. A jak w genach to skoro ja mam to Ty tez :P

    OdpowiedzUsuń